Zasnęłam sama. W mieszkaniu cisza. Na podwórku też. Pako dotrzymuje Jogusi towarzystwa w drugim pokoju. Jest lojalny na kilka godzin. O czwartej ma dość. Budzi mnie. Domaga się jedno znacznie głaskania. Długotrwałego. Mruczy jak traktor (nie dziwię się, ostrzegła mnie Gr.). Po godzinie odchodzi, daje mi łaskawie trochę pospać. O szóstej znowu stoi, biega, skacze po moim brzuchu. Potem prowadzi mnie do kuchni. Pan Pako jest głodny
A Pani Joga dumna, nie pokazuje się na dzień dobry. Pewnie teraz jeszcze bardziej mną gardzi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz