środa, 9 maja 2012

Normalka

Nie rozumiem koci duszy. Jogusia cały dzień surowo traktowała Pako. Biła go, przepędzała go, odstraszała go. Zabroniła mu wstęp do drugiego pokoju. Leżała w korytarzu i śledziła każdy jego ruch. a on, trochę płaczliwy, poddawał się. Zawiesił  broń, pokazał cała swoją niewinność, leżał do góry nogami. A ona mu jeszcze dała, chwyciła go za te niewinny, miękki brzuszek, drapała, gryzła (wiem, że stara Dama nie ma zębów , więc nic się nie stało). A potem nagle wskoczył do niej na łóżko, wyciągał łapy, wsunął pod jej brzuch. Zapadły oboje w głęboki sen. Wtulone w siebie.

Brak komentarzy: