niedziela, 13 lipca 2014

Aposterioryczny

Moje doświadczenia z najwcześniejszego dzieciństwa potwierdzają tezy Wojtka: wychowałam się w kraju podziurawionym. Nie tylko sery maja u nas dziury. Też krajobraz. Życie Szwajcarów zawsze toczyło się również po drugiej stronie, czyli pod ziemią. Nie było w tym absolutnie nic groźnego, nigdy. Wręcz przeciwnie: Tunele, tajne bunkry naszych generałów, które miały zapewnić miejsce i ochronę wszystkim ważnym obywatelom (czyli mężczyznom w wieku zdolnym do służby wojskowej), ale też galerie przeciwlawinowych (jak trafnie Wojtek je opisuje: "rodzaj betonowych zadaszeń, osłaniających odcinki, gdzie występuje największe zagrożenia osunięcia się mas śniegowych"; op. cit. s. 235) dały u dają poczucie najwyższego bezpieczeństwa. Ten malutki kraj zagospodarowywuje również ciemną stronę świata. Jak w lustrze otwiera się drugia niby taka sama, identyczna rzeczywistość. Tylko bez światła naturalnego. Ale brak słońca nigdy nikomu jeszcze nie przeszkadzał w tym raju ziemskim. Wręcz, znowu, przeciwnie. Z własnej inicjatywy Szwajcarzy zabudowywują się, zakopywują się - w jednym, oczywiście, tylko celu: by osiągniąć najwyższego standardu bogatego bycia. Urządzają sobie więzienie o zaostrzonym rygorze. Aby nikt im niczego nie zabrał. Z zapasów i oszczędności.
Znamy to. To jest zwierzęcy instynkt. Instynkt bohatera w ostatnim, nieukończonym opowiadania Kafki Der Bau (po polsku: Schron). Oraz patologiczne poczucie zagrożenia. Szwajcaria jako wiezięnie. Tak to określił Dürrenmatt trzy tygodnie przed śmiercią, w mowie wygłoszonej podczas uroczystości wręczenia nagrody Gottlieba Duttweilera Václavowi Havlowi.

Brak komentarzy: