niedziela, 27 lipca 2014
Alarm
Dwadzieścia minut pływania, podczas przypływu w naszej cudownej zatoce Meldorfskiej. Dziesięć minut leżenia z cudowną książką Wojtka na zielonym wału - i koniec niedzielnego wylegiwania się. Zbliżający się front burzowy zagnał mnie z powrotem na rower. Reszta plażowiczów spokojnie schowała się do samochodów. A mnie czekało dwanaście i pół kilometrów cudownej drogi przez park narodowy i światowe dziedzictwo przyrodniczy UNESCO do mojego domu. Zmokłam doszczętnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz